Nigdy nie kupuj mieszkań w owczym pędzie
Leszek Hardek | Ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości
W 2018 roku mieszkania drożały bardziej, niż się spodziewano. To koniec eldorado dla inwestorów?
Leszek Hardek, PFRN: W górę, nawet o kilkanaście procent, poszły ceny tylko najbardziej popularnych mieszkań, które są najbardziej poszukiwane i dobre na wynajem, czyli 30–50-metrowych. Duże lokale i domy aż tak bardzo nie drożały.
Sztuczne wzrosty cen niedużych mieszkań doprowadziły do niepokojącego efektu spłaszczenia różnicy między cenami małych lokali, a tych nieco większych. Dwa pokoje można kupić, powiedzmy, np. za 250 tys. zł, a trzy – za 280 tys. zł. Wystarczy 30 tys. zł więcej, by mieć dodatkowy pokój. Dla klienta szukającego mieszkania dla siebie wybór wydaje się prosty, co oznacza, że inwestujący w drogie mniejsze nieruchomości mogą mieć kiedyś problem z ich sprzedażą. Ale o wielkim krachu na rynku mówić nie można. Jeśli już to o korekcie – mniejszej lub większej.
Mówi pan jednak o sztucznych wzrostach cen.
Popyt na mniejsze lokale napędziła moda na flippowanie, czyli kupowanie zniszczonych mieszkań, remontowanie i sprzedawanie ich z zyskiem. Tej gorączce przyglądam się z dużą ciekawością....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta