Czy czeka nas nowy ład polityczny
Tusk był i dotąd jest przypisem do Jarosława Kaczyńskiego.
W początkach nowego roku wszyscy pytają o to, co się w nim stanie, czyli o przyszłość. Przyszłość to wróżenie z fusów, lepiej zająć się potencjalnością, czyli czymś, co może, ale nie musi, się urzeczywistnić, np. Donaldem Tuskiem jako prezydentem RP. Z kręgów wsłuchanych w drgnienia psyche politycznej obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej dochodzą przecieki, że rozważa on opcję kandydowania na prezydenta, ale tylko wtedy, jeśli będzie duża szansa na zwycięstwo, co praktycznie oznacza powołanie po wyborach parlamentarnych rządu bez PiS.
Gdyby to PiS utworzył rząd, to szanse na wybór kandydata Tuska na prezydenta byłyby mniejsze, a ponadto, nawet gdyby do wyboru doszło, to prezydent Tusk mógłby wprawdzie rząd przy pomocy weta blokować, ale skazany byłby na ciągłą szarpaninę i znoszenie niezliczonych upokorzeń. Sam tak upokarzał prezydenta Lecha Kaczyńskiego i może się spodziewać tego samego, tylko o wiele bardziej. Dla dwukrotnego premiera rządu RP i przewodniczącego Rady Europejskiej jest to mało pociągający koniec kariery politycznej.
Tusk nie chce kłopotów
Załóżmy jednak, że to anty-PiS tworzy rząd, a Donald Tusk zostaje prezydentem RP. Znajdzie się wtedy w sytuacji demokratycznego quasi-dyktatora. Z jednej bowiem strony PiS...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta