Śmieciowy kompromis
Mało komu podobają się nadchodzące zmiany. Leniwi dostaną po kieszeni, stracą innowacyjne firmy recyklingowe, a samorządom przybędzie obowiązków.
Nowelizacja tzw. ustawy śmieciowej, która we wtorek późnym popołudniem trafiła do Senatu, nie ma zbyt wielu zwolenników. Zapewne nie będzie do nich należeć przeciętny Kowalski, zwłaszcza ten, który nie pokusił się o segregowanie śmieci w poprzednich latach. Teraz będzie motywowany zwiększeniem obciążeń finansowych – najskuteczniejszą z form zachęcania do większej wrażliwości na zanieczyszczenie środowiska.
Kowalski natomiast nie będzie mieć wielkiego wpływu na inne koszty funkcjonowania systemu śmieciowego, choćby na recykling.
– Rząd nie dostrzega wartości w odpadach – mówi Paweł Miller, wiceprezes firmy Bioelektra. – Trzyma się zasad, które stosuje tylko Polska, jak regionalizacja. Nie dostrzega możliwości poradzenia sobie z 70 proc. wytwarzanych śmieci.