Abdykowali, ale chcą wrócić. Dawni „królowie życia” w prokuraturze
Prokuratorzy odsunięci od władzy przepoczwarzyli się teraz w ideowych obrońców, przeszczepiając przy okazji do prokuratury to, co od dawna dzieje się w sądach, czyli permanentny konflikt ze smutnym, politycznym tłem.
Hipokryzja sięgnęła zenitu. Otóż grupa prokuratorów, którzy do 2015 r. piastowali najwyższe stanowiska funkcyjne, a z dniem wejścia w życie reformy prokuratury w 2016 r. przestali, opublikowała broszurę zatytułowaną „Królowie życia prokuratury". Myślałem początkowo, że owa broszura będzie opowiadać o ich własnej dynastii. Ale tę historię będę musiał opowiedzieć sam.
Rządy dynastii
Otóż królowie życia dawnej prokuratury złożyli królewskie insygnia i oddali marszałkowskie buławy. Byli przekonani, że jak w patrymonialnych monarchiach, raz dana władza potrwa do końca dynastii, a wraz z nią przetrwają przywileje dla nich samych i grup współdziałania.
Jak wyglądały rządy tej dynastii? To najlepiej ocenić po dorobku. Cała instytucja spoczywała na ekonomicznym dnie. Pieniędzy nie było dosłownie na nic. Względny dobrostan panował jedynie w Prokuraturze Generalnej.
Prokuratorzy dzielili się na dwie grupy. Nadzwyczajną kastę funkcyjnych i wyrobników. Ci pierwsi obudowali się szeregiem przywilejów. Były to głównie immunitety: na prowadzenie śledztw, uczestniczenie w wokandach sądowych czy też wykonywanie obowiązków podczas dyżurów zdarzeniowych i sekcji zwłok. Mieli również immunitet od odpowiedzialności dyscyplinarnej, bo trudno było się na nią narazić, nie realizując...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta