Takiego podporządkowania polityki gospodarczej wyborom nie było nigdy
Każdą z osobna obietnicę można jakoś wytłumaczyć, groźna jest ich skala. Skala obietnic zrealizowanych i tych przed nami to 5–6 proc. PKB. To się odbije w gorszych czasach na budżecie – mówi Marek Belka, były premier i prezes NBP.
Dawno nie było tak ostrej przedwyborczej licytacji na obietnice. Dzieje się coś złego z naszą klasą polityczną? Chyba wszystkie hamulce puściły.
Marek Belka: Też jestem tego zdania. Takiej polityzacji życia gospodarczego nie było nigdy. Takiego podporządkowania polityki gospodarczej celom wyborczym nie było nigdy. Odpowiedzialność za to bierze Prawo i Sprawiedliwość. Nie ma się co dziwić, że opozycja coś też musi obiecać. Gdyby nie uczestniczyła w tej licytacji, postawiłaby się poza grą.
Może coś złego dzieje się z Polakami? Gdybyśmy nie byli podatni na obietnice, to politycy by aż tyle nie obiecywali.
Ludzie zawsze chętnie słyszą to, co by chcieli usłyszeć. To zależy od odpowiedzialności polityków. Nie zrzucałbym odpowiedzialności na ludzi. Polityk powinien być liderem. Albo przewodzi społeczeństwu w dobrą stronę albo w złą. Dzisiaj mamy przywództwo, które prowadzi Polskę w złą stronę.
A jak było za pana czasów? Nie było ostrych licytacji wyborczych?
Taka skłonność zawsze miała miejsce. Kiedy przejmowałem Ministerstwo Finansów w 2001 r., groziła nam recesja. Wtedy problemem nie były obietnice socjalne, ale skalibrowanie cięcia wydatków budżetowych, żeby nie było wybuchów społecznych. Wtedy sentymenty szły w drugą stronę. Żebyśmy nie sprowadzili na głowę katastrofy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta