Putinizm w kryzysie
Sukces wspieranej przez Zachód Ukrainy stwarza szansę na uruchomienie przemian także Rosji – twierdzi były ambasador RP w Kijowie.
Władimir Putin zastawił, zastawia i będzie zastawiał pułapki na Ukrainę (i nie tylko na nią), gdyż po prostu taką ma naturę, która łączy w sobie wielkościowe urojenia Katarzyny II zwanej Wielką oraz temperament poślubionego później przez nią kniazia Grigorija Potiomkina, zdobywcy Krymu i księcia Taurydy – a wszystko przyprawione bardziej współczesnym, sowieckim sosem stalinizmu. Ten eklektyczny, epigoński twór – putinizm – przejdzie do historii jako autorskie dzieło urzędującego obecnie na Kremlu prezydenta, który stworzył swoistą hybrydę carskiego, rosyjskiego imperializmu oraz żarliwej, postsowieckiej nostalgii. Do pełni sukcesu zabrakło mu najważniejszego klejnotu do korony – Ukrainy, która już jakiś czas temu wyrwała się spod kontroli Moskwy i żegluje, nieco samotnie, w kierunku Zachodu. Bez ducha prawosławnej Rusi Kijowskiej Rosja pozostaje tylko cieniem dawnej wielkości.
Groźny skansen
Do osiągnięcia celu Kreml próbował reaktywować znany już z historii projekt „Noworosja", ale mimo zaanektowania Krymu i stworzeniu kadłubowych „ludowych republik" w Donbasie plan się nie powiódł. Zatrzymał go upór i patriotyzm przywiązanych już do swojej niepodległości Ukraińców. No i nie ma Rosja lądowego „noworosyjskiego korytarza" na Krym, więc trzeba było wziąć na utrzymanie okupowany półwysep i zbudować most nad Cieśniną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta