Stary kontynent w rozkładzie
W miarę przejmowania przez Unię nowych kompetencji państwa narodowe miały się rozpłynąć w zjednoczonej Europie. Ale kryzys Wspólnoty wysadził ten plan w powietrze. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej przebieg granic staje się przedmiotem gwałtownych sporów. I to nawet na przedmieściach Brukseli.
Ani jego ojciec, Albert II, ani wuj Baldwin nie posunęliby się do takiego gestu. Zbyt świeża była pamięć kolaboracji belgijskich faszystów z nazistowskim okupantem. Ale król Filip uznał, że sytuacja jest bez wyjścia: albo podejmie próbę nawiązania dialogu z liderem flamandzkiej skrajnej prawicy, albo dalsze istnienie królestwa stanie pod znakiem zapytania. Do oddalonego o dwa kilometry od siedziby Komisji Europejskiej Pałacu Królewskiego został więc pod koniec ub.r. zaproszony Tom Van Grieken, charyzmatyczny 32-letni lider partii Vlaams Belang. Na równi z przywódcami „szanowanych" partii. Polityczny kordon sanitarny pękł.
Na razie pokerowe zagranie monarchy nie zdało się jednak na wiele. Od blisko roku Belgia nie ma rządu, bo Flamandowie i Walonowie nie chcą słyszeć o kompromisie, który umożliwiłby jego powołanie. Coraz wyraźniej rysuje się więc perspektywa rozpadu 190-letniego kraju.
Na północy w wyborach w maju ubiegłego roku spektakularny sukces odniosła nacjonalistyczna prawica. Najwięcej głosów dostał tu Nowy Sojusz Flamandzki (N-VA), którego przywódca Bart de Wever od lat stawia na „zbutwienie" federalne państwa: ograniczenie jego uprawnień na rzecz regionów tak bardzo, że w pewnym momencie utrzymywanie rządu centralnego straci sens. Ale po raz pierwszy drugą siłą polityczną nie tylko u Flamandów, ale w całej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta