Antykatolicyzm w czasach zarazy
Zacznę od deklaracji, którą można uznać za dowód skrajnej nieodpowiedzialności, ale trudno. Otóż w tym tygodniu, tak zresztą jak w każdym, byłem codziennie na mszy świętej, a kilka razy jeszcze przy innych okazjach, w różnych warszawskich kościołach. Tak się składa, że byłem też w sklepach (cóż, zakupy się same nie zrobią, a dzieci trzeba nakarmić), a nawet w kinie (teraz jest zdecydowanie taniej i pusto na seansach). I tak się składa, że na mszach (tych codziennych) było mniej ludzi niż w pierwszym lepszym supermarkecie.
Jeśli więc politycy liberalnej lewicy (a czasem tylko liberalni) rzeczywiście troszczą się o zdrowie Polaków, tak bardzo jak może to sugerować ich pragnienie pozamykania kościołów i zakaz publicznych mszy świętych, to powinni – jak najszybciej – doprowadzić do zamknięcia wszystkich sklepów wielkopowierzchniowych, bo tak się składa, że to tam przebywa o wiele więcej osób, które mogą przenosić koronawirusa, a nie w świątyniach, gdzie na codziennej mszy jest kilka, czasem kilkanaście osób. Nie słyszałem też, by ktokolwiek postulował zamknięcie barów czy restauracji, a tak się składa, że tam również przebywają tłumy ludzi, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta