Zbrodniarz czy bohater
Mistrz włoskiego kina zawsze opowiadał o mentalności Włochów. Dziś ma 80 lat i w „Zdrajcy" odtwarza słynny proces mafii z połowy lat 80. Mówi Barbarze Hollender Marco Bellocchio o tym, co najbardziej zaskoczyło go w przestępczych praktykach.
Plus Minus: Dlaczego postanowił pan przypomnieć wielki proces z połowy lat 80., w którym sądzono ponad 400 członków sycylijskiej mafii?
Dziennikarze wciąż mnie pytają, czy „Zdrajca" jest manifestem politycznym. Nie myślałem o tym, zaczynając pracę. Zainteresowała mnie postać Tommasa Buscetty. Był koronnym świadkiem w tym procesie. Człowiekiem, który miał na sumieniu niejedno morderstwo, a dzięki swoim zeznaniom i współpracy ze słynnym sędzią Giovannim Falcone doprowadził do oskarżenia i skazania ponad 400 członków sycylijskiej mafii. Przy okazji ujawniona została organizacyjna struktura cosa nostry. Ale oczywiście warto dzisiaj spojrzeć na ten film jak na próbę analizy związków między włoskim państwem i mafią. Zwłaszcza że po pierwszych sukcesach, jakie wymiar sprawiedliwości odniósł w walce z zorganizowaną przestępczością, potem jego działania osłabły.
A więc jednak coś z tym „manifestem politycznym" jest na rzeczy?
Włoscy filmowcy nie uciekają od polityki. Powstało sporo filmów o Berlusconim i jego doradcy Marcello Dell'Utrim, który został oskarżony o defraudacje, oszustwa podatkowe i współpracę z sycylijską mafią. Byli też inni politycy mający kontakty z przestępcami, jak choćby burmistrz Palermo Vito Ciancimino. I wreszcie sam Giulio Andreotti, najpotężniejszy polityk włoski drugiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta