Kandydat wprost z konstytucji
Władysław Kosiniak-Kamysz ma kilka przymiotów, które powinien posiadać prezydent.
Gdyby na obecną kampanię prezydencką popatrzył jakiś zupełnie niezaangażowany w nasze spory politolog, na przykład z USA czy Nowej Zelandii, musiałby stwierdzić, że w ustrojowy model polskiej prezydentury najlepiej wpisuje się Władysław Kosiniak-Kamysz. Ma on kilka przymiotów, które – w wypadku jego wygranej – gwarantowałyby, że polski system polityczny działałby najsprawniej.
Po pierwsze, nie należy ani do PiS, ani do PO, czyli tego duopolu, którego rywalizacja określana jest jako wojna polsko-polska. Ta zaś, jak każda wojna, rządzi się swoimi prawami. Celem walczących obozów nie jest w niej pokonanie przeciwnika, ale jego unicestwienie. Jest oczywiste, że ten wyniszczający konflikt będzie kontynuowany zarówno w przypadku zwycięstwa Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, jak i reelekcji Andrzeja Dudy. Prezydentura prezesa PSL byłaby szansą na jego zakończenie.
Po drugie, Kosiniak-Kamysz chyba naprawdę chce przeciwdziałać owej wojnie. Jego dotychczasowe słowa oraz, co jeszcze ważniejsze, realne zachowania, pokazują, że jest politykiem koncyliacyjnym, szukającym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta