Obżarstwo, czyli gastronomiczne alleluja!
Wielkanoc to czas sięgania po tradycyjne ziemiańskie potrawy i nostalgicznego wspominania dawnych smaków. Ale powrót do nich możliwy jest już tylko w bardzo ograniczonym zakresie.
Izabela Drwęska wspomina, jak w Rzeszynku „ogień huczał pod koźliną, kiszki w wielkich kotłach bulgotały, kilka dziewuch ciągle coś szorowało, przystawiało do ognia, rzucało torf na palenisko". Zdzisław Morawski opisał przerób mięsa w Małej Wsi: „Szynki po natarciu ich saletrą i solą szły do beczek. Kiełbasy i kaszankę przyrządzało się, nadziewając świńskie kiszki odpowiednim farszem z mięsa albo z kaszy i krwi. Kiełbasy były potem wędzone w zainstalowanej na stałe kuchennej wędzarni, słonina solona, schab po różnych długotrwałych zabiegach stawał się polędwicą. Kaszanka, tak jak salceson, nigdy nie pojawiała się na naszym stole. Przeznaczona była wyłącznie dla służby. Jedliśmy ją jednak, jeszcze gorącą, kiedy wyciągano ją z kotła, w którym była parzona".
Szanująca się pani domu miała własny przepis na babę. Do misterium pieczenia bab nie dopuszczano płci męskiej, pan domu najczęściej szedł na cały dzień do lasu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta