Witajcie w podziemiu usługowym
„Tylko zaufani klienci", „Wpuszczam tylnymi drzwiami" – zdesperowani przedsiębiorcy, którym pandemia uniemożliwiła legalną działalność, starają się przetrwać. Wykonują usługi w konspiracji, a zapłatę przyjmują wyłącznie gotówką. MICHAŁ STANKIEWICZ
– To już nie jest tzw. szara strefa, która i tak w jakimś tam stopniu była zawsze obecna. Teraz znaleźliśmy się już w podziemiu, tzn. ktoś nas tam wcisnął – mówi Adam K., fryzjer z dużym doświadczeniem.
Od lat prowadzi w Trójmieście salon fryzjerski. Jak opowiada, niektórzy stali klienci są z nim od dziesięciu lat. Zatrudnia czterech fryzjerów i jedną recepcjonistkę – wszystkich na umowie o pracę.
– Zakład zamknęliśmy już w połowie marca, bo sporo wizyt odwołano. Zakładaliśmy powrót do pracy 26 marca na zasadzie dyżurów. No, ale okazało się, że od 1 kwietnia nie możemy działać. Za marzec jestem rozliczony – powiada Adam K.
1 kwietnia zmienił pracownikom umowy na 0,8 etatu. Wystąpił o anulowanie składek ZUS i mikropożyczkę. O dofinansowanie działalności nie wystąpił, bo w urzędzie pracy powiedziano mu, że nie ma jeszcze procedury. Czeka i zastanawia się co dalej.
– Salon nie działa, wymyśliłem, by sprzedawać bony na poczet przyszłej usługi. Jakiś odzew jest, dziesięć osób się odezwało. Nie wiem jednak, z czego utrzymam salon, z czego zapłacę pracownikom – zastanawia się. – Nie wykluczam, że będę musiał jeździć do domu do klientów. Wcześniej zrobię dokładny wywiad, bo muszę chronić siebie. Wydaje mi się to już nieuniknione. To jedyny ratunek. Co mam innego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta