Więcej Hitchcocka na rozprawie
Sprawy ciągną się latami, ponieważ postępowanie jest nudne.
Na długotrwałość spraw sądowych narzekamy od tak dawna, że jakby od zawsze. Może najstarsi prawnicy pamiętają inne czasy, ale to mało prawdopodobne. Sprawy wieloletnie stały się więc statystyczną normą, aby siłą faktów zostać uznane za rzecz normalną, a siłą przyzwyczajenia za konieczną. Przedłużanie się wszystkich spraw sądowych jest oczywiście uważane za złe. Zupełnie odwrotnie niż konkretne sprawy – długotrwałe ich prowadzenie to konieczność niezbędna do wnikliwego rozpatrzenia przedmiotu sporu i gwarancja prawa do obrony. Skąd taka schizofreniczna rozbieżność? Co spowodowało, że ilość sporów patologicznie narasta, a każdy statystycznie trwa coraz dłużej?
Motory napędzające bieg procesów straciły swoją moc
Żeby sprawa toczyła się szybko, zmierzając ku swojemu rozstrzygnięciu, musi istnieć coś, co napędza postępowanie. Takie siły mogą być różne, oddziaływać pozytywnie, przybliżając do rozstrzygnięcia, lub negatywnie, oddalając je. Bądźmy poważni – kto czuje, że przegrywa, będzie próbował przedłużać sprawę, aby zyskując na czasie, poprawić swoją sytuację. Z jednej strony to normalne i daje się zaliczyć na poczet prawa do obrony. Z drugiej jednak strony powszechność takich praktyk sugeruje systemową niezdolność do szybkiego przeprowadzenia przeciętnej sprawy. To powinna zauważyć zarówno nauka, jak i doktryna, oraz zaoferować odpowiednie środki zaradcze, a z nich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta