Covid wykańcza uzdrowiska, ale głównie finansowo
W trudnych czasach pandemii, gdy frekwencja nie przekracza 60 proc., sanatoria powinny dostawać od NFZ ryczałtową stawkę za gotowość – mówi Jan Golba, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP.
Za nami pierwszy po odmrożeniu turnus w sanatoriach. Przed jego rozpoczęciem szefowie uzdrowisk obawiali się niskiej frekwencji. W pierwszych dniach turnusu w niektórych sanatoriach było tylko 30 proc. kuracjuszy. Jak frekwencja wygląda dziś?
Jest nieco lepsza, niż się spodziewaliśmy, i kształtuje się średnio na poziomie 60 proc., choć są ośrodki, w których jest znacznie niższa. Pierwszy turnus nie jest jednak miarodajny, jeśli chodzi o prognozy na cały sezon. Na początku czerwca poziom lęku u wyjeżdżających był znacznie wyższy niż teraz. Byliśmy świeżo po izolacji społecznej z powodu koronawirusa, wiele osób rezygnowało z wyjazdu w strachu przed zakażeniem. Dla wielu przeszkodą mogły się okazać problemy organizacyjne – nie byli w stanie dotrzeć do punktu wymazowego, w którym pobierano materiał do badania w kierunku koronawirusa. A tylko osoby z ujemnym wynikiem testu finansowanego przez Narodowy Fundusz Zdrowia mogą przyjechać na turnus.
NFZ zapewniał w czerwcu, że 217 punktów wymazowych, jakie uruchomił w całym kraju, pozwoli przetestować wszystkich kuracjuszy.
Pamiętajmy, że osoby korzystające z pobytów sanatoryjnych na koszt NFZ to głównie ludzie starsi, często mocno schorowani. Jeśli mieszkają w odległych częściach województwa, trudno im dotrzeć do punktu wymazowego, bo najczęściej tworzono go w mieście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta