Ocalić urząd rzecznika
Sędziego Wojciecha Hermelińskiego czy senator Lidię Staroń wymienia się w kuluarach jako kompromisowych kandydatów na rzecznika praw obywatelskich. Klucz jest w rękach Jarosława Kaczyńskiego. Może woli on Polskę bez urzędu RPO?
Opozycja wieści gromkimi słowami przejęcie przez PiS ostatniego niezależnego urzędu w Polsce. Chodzi naturalnie o rzecznika praw obywatelskich. Więcej nawet, oskarża PiS o zamiar wygaszenia samej instytucji. „Murem za Bodnarem" – takimi hasłami dekoruje się tysiące profili w mediach społecznościowych.
Przypomnijmy: Trybunał Konstytucji z pisowską większością uznał, że Adam Bodnar nie może pełnić tej funkcji, skoro wybrano go więcej niż pięć lat temu i powinien odejść już przed siedmioma miesiącami. Wybór nowego rzecznika przez prawicowy Sejm i opozycyjny Senat jest wciąż mało prawdopodobny. Za to TK nakazuje parlamentowi wypełnić tę lukę nowym prawem, regulującym sytuację, gdy stary rzecznik skończył urzędowanie, a nowy nie został wybrany.
Spalony kandydat
W opozycyjnych mediach i na opozycyjnych portalach po raz kolejny ogłaszany jest koniec demokracji. Bodnar, któremu skądinąd podarowano jeszcze trzy miesiące, ma być gwarancją jakiejś abstrakcyjnej praworządności przeciwstawianej pisowskiemu autorytaryzmowi. W rzeczywistości był wybrany głosami obecnej opozycji – przede wszystkim PO i lewicy – i mocno zaangażowany w nie tylko prawne, ale i czysto polityczne boje.
Mowa tu o jego udziale w niemal każdym sporze, w którym stroną był pisowski rząd. Ale i o „drobiazgach". Doktor praw Bodnar prawie zamknął swoje urzędowanie nazwaniem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta