Patrzcie na mnie
Żyją tylko dla sławy i pieniędzy. Followersi, fani, sponsorzy – to dla milionów nastolatków cel sam w sobie. Jeśli na końcu wzbudzają podziw, a ich kieszenie zasilają strumienie pieniędzy, łatwo uwierzyć, że jest się dla kogoś autorytetem. Ale rynek tworzy celebrytów, bo ludzie ich po prostu potrzebują.
Nie wszyscy marzą o sławie, ale pewnie każdemu zdarzyło się pomyśleć, że sława może mieć swoje dobre strony. Akceptacja, podziw, korzyści materialne. W dawnym analogowym świecie do sławy dochodzili nieliczni. Pracowali na nią ciężko przez kawał życia. Pisarze, poeci, wynalazcy, przywódcy polityczni. W XXI wieku to się zmieniło: sława noblisty trwa parę miesięcy,
o wynalazcach słyszeli zazwyczaj tylko koledzy po fachu, przywódcy polityczni cieszą się najmniejszym
z możliwych respektów. W naszym cyfrowym świecie sukces i sława zyskały inne znaczenie. Nikt nie oczekuje zasług ani pomnika.
Za to sława wydaje się być w zasięgu każdego. Mierzona internetowymi zasięgami i płynącymi z nich korzyściami. Reality show i konkursy talentów pokazują, że każdy może z dnia na dzień stać się sławny. Dają nadzieję każdemu. Wydaje się wręcz, że współczesna kultura popadła w obsesję sławy. Nastolatki marzą, aby zostać piłkarzem Lewandowskim czy piosenkarką Roksaną Węgiel bardziej niż dobrym i znanym lekarzem lub prawnikiem. Bo w końcu, jakie zasięgi na Instagramie ma jakiś tam prawnik?
Psycholog Orville Gilbert Brim, autor książki „Look at Me! The Fame Motive from Childhood to Death"
(„Patrz na mnie. Motyw sławy od dzieciństwa do dorosłości"), twierdzi, że kultura mediów i internetu rozwija pragnienie bycia sławnym nie z powodu posiadania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta