Niech to będzie bezpieczny port
Do Polski wrócił Kamil Grosicki, piłkarz i człowiek po przejściach. Zapewne marzy mu się mundial w Katarze.
– Moja największa zaleta? Nie pękam, gdy zdarzają się gorsze momenty – mówił trzy lata temu u Kuby Wojewódzkiego.
Takich momentów w jego życiorysie było aż nadto. Kiedy jako nastolatek wpadł w sidła hazardu i narobił ogromnych długów, gdy pochłonęła go Warszawa, a Legia musiała wysłać na Mazury na odwyk, wreszcie kiedy został oszukany w Szwajcarii i nie znając języka, podpisał dokument, w którym nieświadomie zrzekł się pensji.
Do kasyna po raz pierwszy zabrali go starsi koledzy. – Byłem wówczas w Szczecinie, w Pogoni dostawałem 300 zł stypendium. Gdy po 20 minutach wygrałem tyle, ile zarabiałem przez miesiąc, zaświeciły mi się oczy. Pieniądz nigdy nie wydawał się być tak łatwy do zdobycia – opowiadał w rozmowie z „Przeglądem Sportowym".
Przeprowadzka do stolicy była jak wpuszczenie piromana do składu amunicji. Legia zaryzykowała, choć nietrudno było przewidzieć, że prędzej czy później pokusy, jakie daje życie w Warszawie, wciągną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta