Bogusław Chrabota: Martwię się o Ukrainę
Próbowałem w tym miejscu napisać coś innego. Błysnąć jakąś oryginalną myślą czy barwną historią. Ale nie potrafię. W tych dniach, kiedy rozstrzyga się bezpieczeństwo zaprzyjaźnionego z nami państwa, kiedy na granicach Ukrainy grzeją silniki rosyjskie czołgi, właściwie nie potrafię myśleć o niczym innym. Mam nadzieję, że czytelnik wybaczy mi tę szczerość. Zostawiłem w Kijowie tyle dobrych myśli, tyle serca, zaangażowania, poznałem tylu wspaniałych ludzi, że w momencie kiedy wisi nad nimi groźba wojny, nie jestem w stanie myśleć o czymś innym.
Kiedy piszę te słowa, Ukraina – choć po inwazji armii rosyjskiej na tereny samozwańczych republik – jest jeszcze bezpieczna. Nie zostały wydane rozkazy natychmiastowego ataku, Rosjanie nie przekroczyli linii demarkacyjnych. Niemniej wszyscy czujemy, że wojna jest o krok. Możliwe, że gdy czytelnik będzie otwierał ten numer „Plusa Minusa", Kijów będzie już bombardowany, a ukraińska armia będzie powstrzymywać rosyjskie czołgi. Może. Na razie trwa wojna słów i wojna gróźb, mnożą się przypadki prowokacji ze strony separatystów, ale ukraińskie wojsko nie daje się prowokować.
To nauka, którą wyciągnięto z wypadków roku 2008 w Gruzji, gdzie pewny swego Saakaszwili podjął działania wojenne w Osetii Południowej i błyskawicznie został pokonany. Rosjanie uderzyli całą mocą, a Tbilisi i reszta Gruzji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)