Nie ma widoków na koniec wojny
Nadzieja na pokój trwała kilka godzin.Walki będą trwały długo, bo interesy Ukrainy i Rosji są całkowicie sprzeczne.
Zaraz po zakończeniu we wtorek rozmów w Stambule Kreml zapowiedział „jako gest dobrej woli” „radykalne” ograniczenie bombardowań Kijowa i Czernihowa. Zapewnił też, że cele „specjalnej operacji wojskowej” zmieniły się. Rosjanie mieliby skoncentrować się na ofensywie w Donbasie. Szef tureckiej dyplomacji Mevlüt Çavusoglu uznał, że od rozpoczęcia inwazji jeszcze nie osiągnięto tak dużego postępu. Rynki finansowe zareagowały wzrostem cen akcji.
Powiew optymizmu trwał krótko. Bombardowania tak Kijowa, jak i Czernihowa trwają nadal. Sztab Generalny ukraińskich sił zbrojnych informuje, że Rosjanie gromadzą siły na północy kraju w rejonie elektrowni atomowej w Czarnobylu oraz przygotowują się do ofensywy w Donbasie.
– Wycofują się spod Kijowa nie w związku z rozmowami w Stambule, ale dlatego, że mocno dostali po głowie i stracili tu dużo żołnierzy. Ale jakieś siły i tak zostawią pod Kijowem, by nie pozwolić nam przerzucać wojska na wschód. Rosjanie stoją pod Czernihowem, Sumami, Charkowem i wokół Mariupola. Okopują się pod Chersoniem, ale nie idą do przodu – relacjonuje „Rzeczpospolitej” Ołeksij Arestowycz, doradca prezydenta Zełenskiego.
O impasie świadczą także deklaracje obu stron.
– W Stambule nie zdarzyło się nic...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta