Warszawa w cieniu Kijowa
Przemówienie Joe Bidena w polskiej stolicy pozwoli zrozumieć, co prezydent USA chciał pokazać, jadąc do Ukrainy.
Jeśli Joe Biden wahał się z przyjazdem do ukraińskiej stolicy, to nie tylko z powodów bezpieczeństwa. Ważniejsze było, jak ten gest odczyta świat. Czy uzna, że od tej pory Ameryka staje się bezpośrednią stroną konfliktu z Rosją? I czy taka konfrontacja dwóch potęg jądrowych musi w sposób nieunikniony prowadzić do wojny światowej?
Planowane na wtorkowe popołudnie przemówienie amerykańskiego prezydenta na Zamku Królewskim w Warszawie do poniedziałku postrzegano jako moment, w którym Ameryka ujawni swoją strategię na przyszłość. Jednak po wizycie Bidena w Kijowie symboliczny wymiar polskiego etapu podróży amerykańskiego prezydenta schodzi na drugi plan. Teraz chodzi raczej o pokazanie, jaka powinna być interpretacja gestu amerykańskiego przywódcy w Kijowie.
Gwarancje bezpieczeństwa
Joe Biden, prezydent o najdłuższym i najgłębszym doświadczeniu międzynarodowym wśród współczesnych amerykańskich przywódców, doskonale sobie zdaje sprawę, jak potencjalnie niebezpieczna byłaby nadinterpretacja znaczenia jego inicjatywy. Być może dlatego – przynajmniej na razie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta