Tusk ślubował pojednanie
Odsunięcie PiS-u przez opozycję nie jest finałem, po którym będzie dobrze, bo będzie bez PiS-u.
4 czerwca, stojąc w ogromnej kolejce do zoo, słuchałem Donalda Tuska, jego siedmiopunktowego programu i ślubowania. Obok stali ludzie, którzy nie wiedzieć czemu w tym czasie chcieli na placu Zamkowym kupić lody. Słuchałem byłego premiera, który porzucił Polskę dla brukselskich apanaży, co oburzyło byłego europosła Andrzeja Dudę.
Dalej będzie mniej wesoło. W tę niedzielę minęły 34 lata od dnia, w którym na warszawskim Mokotowie biegałem wieczorem od jednej komisji wyborczej do drugiej i napawałem się wywieszonymi listami, które dziś tak łatwo wielu nazywa zdradą narodową. Wybory 1989 r. były zerojedynkowe. Byliśmy my i byli oni – ci z książki Torańskiej. Joanna Szczepkowska ogłosiła, że skończył się w Polsce komunizm i my też mieliśmy poczucie, że zwycięstwo – wcale nieoczywiste – zmienia epokę. Jednak w życiu to, co jest końcem jednego, zwykle bywa początkiem innego. Tadeusz Mazowiecki przyznawał wtedy, że przed Polską kłopotów co niemiara, pościg za światem długi i mozolny, ale mamy najważniejsze – niepodległość. Był w tym podobny do Szymona Gajowca z „Przedwiośnia”, dla którego wolność była realizacją marzeń Polaków. Stawiając na pierwszym miejscu jedność w obliczu zaborcy, bagatelizowali różnice wobec jednego celu.
Radykalizm Wandy
Radość i entuzjazm w 1989 r....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta