Przygoda bez miłości
Ci, którzy nie lubią Novaka Djokovicia, a jest ich wielu, muszą się pogodzić z myślą, że to najlepszy tenisista świata. Nie tylko dziś, ale w całej historii tego sportu.
I jest raczej pewne, że w najbliższym czasie powodów, by tak sądzić jeszcze przybędzie. Celem Serba w tym roku – po zwycięstwach w Australii i Paryżu – jest bez wątpienia klasyczny, kalendarzowy Wielki Szlem. Już raz, dwa lata temu, był od jego osiągnięcia o krok, ale w finale US Open przegrał z Rosjaninem Daniiłem Miedwiediewem.
Jeśli w tym roku zwycięży w Wimbledonie i Nowym Jorku, dyskusja o tym, czy jest równie wielki jak Roger Federer i Rafael Nadal, będzie już miała sens jedynie w kategoriach tenisowej estetyki.
Do elegancji ruchu i łatwości gry Szwajcara być może nikt się nie zbliży, choć kto wie – tak samo pisano po tym, jak karierę kończył Pete Sampras. Waleczności i serca Nadala też może nie uda się sklonować, choć i tu pojawił się kandydat – Carlos Alcaraz.
Ale to Djoković będzie miał na koncie najwięcej wielkoszlemowych triumfów, a...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta