Najazd mongolski na Ruś. Trauma czy dobrodziejstwo?
Najazd mongolski głęboko wrył się w pamięć Rusi, urastając do rangi zbiorowej traumy. Z kolei historycy widzą w Mongołach sprawców przekształcenia Rosji w despotyczne imperium. Natomiast szkoła eurazjatycka dostrzega w 250-letniej zależności fundamentalne korzyści cywilizacyjne. Czym więc naprawdę obdarzyli Ruś stepowi wojownicy?
W 1223 r., nie wiadomo skąd, nieznany lud pojawił się na południowych stepach Rusi” – tak według historyka Michaiła Hellera rozpoczął się średniowieczny kataklizm, który pozostawił po sobie apokaliptyczny ślad w pamięci wschodnich Słowian. Rosja natomiast uważa najazd mongolski – podobnie jak polską okupację Kremla, inwazję 1812 r. Napoleona Bonaparte oraz II wojnę światową – za jedno z największych zagrożeń własnej egzystencji w 800-letniej historii. Dla podkreślenia ówczesnych wydarzeń język rosyjski opracował nawet specjalne słowa. To „naszestwie”, a więc napaść niewyobrażalna, jeśli chodzi o następstwa, oraz „igo” – oznaczające jarzmo.
Nieznany lud
Rzeczywiście, w 1223 r. o agresorach nie wiedziano nic. Późniejsza „Kronika Ławrientiewska” (1377 r.) tak opisywała sytuację: „Owego roku przyszli ludzie, o których nikt nie wie, jaki jest ich język, z jakiego są plemienia i jakiej wiary”. Ruś, a za nią Europa, mgliście zdawały sobie sprawę z istnienia imperium mongolskiego. O jego faktycznych rozmiarach, a szczególnie o militarnej organizacji nie wiedziały nic. Tymczasem groźna potęga miała tylko jeden cel. Był nim podbój. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego Temudżyn, od 1206 r. noszący tytuł Czyngis-chana, w ogóle uderzył na Ruś?
Znany przedstawiciel szkoły eurazjatyckiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta