Można zadawać uczniom do domu, byle z sensem
Ograniczenia w zadaniach powinny zapoczątkować szersze zmiany w szkole – uważają eksperci.
Pomysł resortu edukacji, aby ograniczyć prace domowe, nie doprowadzi do tego, że uczniowie będą mieli „zakaz” otwierania książek. Eksperci podkreślają jednak, że trzeba zlecać je z głową, i chcą doprecyzowania przepisów.
Przeładowana podstawa programowa
Samych założeń specjaliści nie krytykują, wręcz zauważają, że dotychczasowy system zadań domowych często pozostawiał sporo do życzenia.
– W pierwszej kolejności uzasadnione byłoby wprowadzenie zmian w podstawie programowej i ograniczenie treści wymaganych na poszczególnych etapach edukacji – mówi adw. Łukasz Łuczak z Kancelarii Adwokackiej Adwokat Łukasz Łuczak. – W mojej ocenie to jest źródłem problemów systemu edukacji, a zadawanie prac domowych jest wyłącznie efektem tego, że zrealizowanie podstawy programowej na zajęciach szkolnych jest utrudnione – dodaje.
Tę opinię podziela radca prawny Ewa Bożko-Kozikowska z Kancelarii Prawa Publicznego i Samorządowego. Zdaniem ekspertki proponowane postulaty można by wprowadzić w życie nie tylko ograniczając podstawę, ale też zmniejszając maksymalną liczbę uczniów w oddziałach.
Wiceprzewodnicząca komisji ds. edukacji prawnej i pro bono działającej przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Gdańsku uważa również, że wszystkie założenia rozporządzenia powinny wejść w życie dopiero na początku najbliższego roku szkolnego. MEN chce zaś, aby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta