Powstanie nie było skazane na klęskę
Współczesna historiografia winą za przedwczesny wybuch powstania warszawskiego obciąża głównie generałów Okulickiego i Pełczyńskiego. Wiele poszlak wskazuje jednak, że wina leżała przede wszystkim po stronie generała Chruściela, pułkownika Rzepeckiego i premiera Mikołajczyka. Ten ostatni powiedział Mołotowowi o zrywie szykowanym w Warszawie.
Generał Leopold Okulicki nie miał w ostatnich latach „dobrej prasy”. Ów zasłużony oficer, który wyróżniał się zarówno na polach bitew, w sztabach, jak i w konspiracji, bywa nazywany „wojskowym dyletantem”. Choć zginął w sowieckim więzieniu, a prominentny funkcjonariusz sowieckiej bezpieki gen. Iwan Sierow uznawał go za groźnego przeciwnika („Wywarł na mnie wrażenie mądrego i dobrego, kompetentnego pracownika wywiadu” – pisał Sierow w swoich wspomnieniach), to obecnie robi się z Okulickiego „ruskiego agenta”, który sprowokował „warszawską rzeź”. Przedstawia się go również jako człowieka, który wspólnie z gen. Tadeuszem Pełczyńskim, szefem Sztabu Komendy Głównej Armii Krajowej, parł do wybuchu powstania w Warszawie, nie licząc się z uwarunkowaniami strategicznymi. Pełczyński i Okulicki mieli mocno naciskać na gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego, komendanta głównego AK, by dał rozkaz do powstania. Okulicki miał nawet grozić „Borowi”, że jeśli nie zarządzi zrywu, to spotka go los skompromitowanego w powstaniu listopadowym gen. Jana Skrzyneckiego. Wielu ludzi wierzy w tę narrację, choć jest ona oparta głównie na konfabulacjach jednego „świadka”, którego nie było na ostatniej przed Godziną „W” naradzie Komendy Głównej AK. Prawda o okolicznościach rozpoczęcia warszawskiego zrywu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta