Zmienimy nazwę Rosji i nikt już nie będzie zasiadał na Kremlu
Kilkuset rosyjskich ochotników nie obali Putina. Ale z 10 tys. można spróbować – mówił Ilja Ponomariow, były deputowany rosyjskiej Dumy, wieloletni krytyk Kremla, w wywiadzie przeprowadzonym przed czwartkowym atakiem na jego dom.
Za rządów Putina przez dwie kadencje był pan deputowanym Dumy z ramienia Sprawiedliwej Rosji (2007–2016). Jak wtedy widział pan przyszłość Rosji?
Wydawało mi się, że Putin, ustępując w 2008 r. miejsce Miedwiediewowi, robi krok wstecz. Wiadomo było, że będzie wpływał na bieżącą politykę, ale mimo to myślałem, że otwiera się okno możliwości ewolucyjnego rozwoju Rosji. Zakładałem, że do prawdziwych przemian dojdzie wraz ze zmianą pokolenia. Stąd pojawiła się inicjatywa założenia Skołkowo (centrum innowacyjne, nazywane rosyjską doliną krzemową – red.) i innych projektów. Tych działań władz było zbyt mało, dlatego wybuchły protesty na placu Błotnym w Moskwie (na przełomie lat 2011–2012). Byli tam przeważnie młodzi ludzi, który chcieli modernizacji państwa.
Był pan jednym z niewielu deputowanych Dumy, którzy dołączyli do tamtych protestów. A później zarzucono panu, że w ramach współpracy z Skołkowo prowadził pan wykłady za kosmiczne pieniądze. Czy to prawda, że jeden wykład kosztował milion rubli (wówczas równowartość 100 tys. złotych)?
Byłem jednym z autorów tego projektu. W Skołkowo chcieli, bym jeździł po świecie i zdobywał inwestorów. Mieliśmy duży projekt z Massachusetts Institute of Technology, namawiałem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta