Najpierw stabilizacja, wybory później
Oceniam na podstawie czynów, faktów, a nie oczekiwań. To, co widzę od obalenia reżimu Baszara Asada, oceniam pozytywnie – mówi Anwar al-Bunni, szef syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych w Berlinie.
Na początku grudnia mówił mi pan, że dzień po upadku dyktatora wróci pan do Damaszku. Ale nadal jest pan w Berlinie. Nie podoba się panu to, co dzieje się w Syrii po obaleniu reżimu?
Bardzo bym chciał wrócić, ale teraz jeszcze nie mogę, muszę uregulować swoje sprawy jako uchodźcy w Niemczech. Tak, bym mógł tu przyjeżdżać w przyszłości. Jak wszystko załatwię, ruszę do ojczyzny. Zespół naszego syryjskiego Centrum Studiów i Badań Prawnych już zaczął pracę w Damaszku. Wydarzenia polityczne w Syrii przebiegają obiecująco.
Nowy przywódca Ahmad asz-Szara, wcześniej używający pseudonimu wojennego Abu Mohamed al-Dżawlani, mówi, że na demokrację, na wybory w Syrii trzeba poczekać kilka lat.
Na demokrację nie. Na wybory na pewno tak, muszą być odpowiednio przygotowane. Na to trzeba trzech, czterech, nawet pięciu lat. Podobnie na konstytucję. Z tym się zgadzam, tak zresztą zakładałem przed obaleniem Baszara Asada. Trudno teraz myśleć o przeprowadzeniu wyborów. Ludzie potrzebują stabilizacji, jedzenia i prądu. Poza tym tak długo nie mieli szansy na debaty, że jeszcze nie są gotowi do podejmowania decyzji politycznych.
Czyli najpierw normalizacja życia, potem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta