Ceny energii: może będzie taniej, ale tanio już było
Wszystko wskazuje na to, że wstrząsy na giełdach energetycznych już dobiegły końca, a Polskę może czekać stopniowa liberalizacja rynku. Ale bez złudzeń: za energię wciąż przyjdzie nam słono płacić.
Smutne – i dosyć symptomatyczne – wieści spadły na nas w połowie miesiąca. Jak podało Centrum Analityczne Izby Administracji Skarbowej, w ostatnich latach gwałtownie rośnie import cementu z Ukrainy: w latach 2019–2024 wskaźnik jego wzrostu miał sięgnąć niemal 3 tys. proc. Tempo tego procesu może właśnie szybko przyspieszać, gdyż o ile w 2024 r. sprowadziliśmy od wschodniego sąsiada ponad 650 tys. ton, to w tym roku import może dobić miliona ton.
Powody takiego stanu rzeczy są oczywiste. Ukraiński produkt ma konkurencyjną cenę, gdyż nie jest obciążony kosztami zakupu pozwoleń na emisje. Ekspansja producentów spoza Unii jest widoczna w całej Europie – z tego właśnie powodu – i prawdopodobnie potrwa przynajmniej do momentu, w którym wprowadzone zostałyby stosowne obostrzenia. Europejscy producenci domagają się tu uszczelnienia mechanizmu CBAM (od 2026 r. dopuści on opłaty na import cementu) oraz żądają ograniczenia importu pod postacią kontyngentów.
Tyle że tańszy nie znaczy tani. Ukraiński cement i tak jest droższy w stosunku do tego, do czego rynek był przez lata przyzwyczajony. A po ewentualnym zamknięciu granic dla takiego importu koszty produkcji cementu odczujemy jeszcze boleśniej, zwłaszcza w przypadku dużych projektów infrastrukturalnych, ale też – proporcjonalnie – na każdej budowie. U źródeł tego stanu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
