Sam rzecznik rządu to za mało
Powołanie rzecznika ma zrestartować politykę komunikacyjną gabinetu Donalda Tuska, ale rząd potrzebuje nowej strategii, a nie tylko nowej twarzy.
Temat rzecznika rządu – lub jego braku – nie jest w żaden sposób nowy. Już w ubiegłym roku, w trakcie Campus Polska Przyszłości, premier Donald Tusk musiał odpowiadać na pytania o politykę komunikacyjną rządu. Wtedy brak powołania rzecznika tłumaczył sprawami koalicyjnymi. Mówił, że gdyby był, to koalicjanci widzieliby w nim rzecznika premiera, a nie całego koalicyjnego rządu. Problem zaczął jednak nabrzmiewać. Otwarcie zwracał na to uwagę np. marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Po porażce Rafała Trzaskowskiego doszło do zwrotu, a Tusk zapowiedział powołanie rzecznika i restart komunikacji. W Sejmie mówił w środę, że to będzie „zawodnik wagi ciężkiej” w polityce. Sprawa jest przedmiotem intensywnych spekulacji od kilku dni. Pojawiały się nazwiska np. wiceministra Macieja Wróbla czy innych polityków PO młodego pokolenia. Ostatecznie rzecznik ma być ogłoszony w ciągu tygodnia. Co jednak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta