Nieukarane zło się rozrasta
Myślę, że każdy rozumie grozę rosyjskich zbrodni. Ludzie za granicą nie dostrzegają jednak istoty okupacji – mówi Ołeksandra Matwijczuk, szefowa uhonorowanego w 2022 r. Pokojową Nagrodą Nobla Centrum Wolności Obywatelskich w Kijowie.
Trzy lata temu pokojowa Nagroda Nobla trafiła do trzech krajów: Ukrainy, Białorusi i Rosji. Do prowadzonego przez panią Centrum Wolności Obywatelskich, do białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego i rosyjskiej organizacji Memoriał. Bialacki i Memoriał są prześladowani przez reżimy w swoich krajach. Ale niektórym się nie podobało, że nagroda połączyła kraj zaatakowany i kraje atakujące. Jak pani do tego podchodzi?
Rozumiem to uczucie. Bo kiedy ludzie, zwłaszcza Ukraińcy, widzą tytuły, w których Ukraina, Rosja i Białoruś występują razem, to mają wrażenie, że to powrót do sowieckiego mitu o siostrzanych krajach. Wszyscy na Ukrainie wiedzą, że to kłamstwo. W czasach ZSRR nie były to żadne siostrzane kraje. Dominował jeden kraj, jeden naród, jeden język, jedna kultura. I dlatego wywołało to taką reakcję. Ale – co może umknęło – Nagroda Nobla nie trafia do krajów, lecz do ludzi. W tym wypadku do rosyjskich, białoruskich i ukraińskich obrońców praw człowieka. Dlatego nie widziałam problemu, by wystąpić razem z nimi na scenie. Nawet więcej, traktuję to jak powrót do długiej tradycji: przed dekadami dysydenci z różnych krajów Związku Sowieckiego połączyli siły, zbudowali niewidzialne więzi między społecznościami i wspólnie walczyli o wolność przeciwko złu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
