Będziemy żyć w Kosowie
ROZMOWA
"Rami", przedstawiciel UCK w Londynie
Będziemy żyć w Kosowie
W samym Londynie mieszka 45 tysięcy kosowskich Albańczyków, najwięcej na północy, w okolicach Kentish Town. Jeśli nawet nie są działaczami Armii Wyzwolenia Kosowa, to popierają jej cele i działania -- mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" "Rami", przedstawiciel UCK w Londynie, który nie ujawnił swego nazwiska. Wielu z was działa w londyńskim przedstawicielstwie Armii Wyzwolenia Kosowa?
"RAMI": S_ m_ a_ l_ l_ C_ a_ p_ sTo Serbowie zmusili Albańczyków, by skupili się wokół UCK. Nigdy nie chcieliśmy wojny. Od ponad 10 lat, odkąd trwają egzekucje, masakry, gwałty i czystki etniczne ludności albańskiej w Kosowie, szukaliśmy pokojowego rozwiązania. Teraz Albańczycy nie mają wyboru -- mogą próbować przyłączyć się do partyzantów albo zginąć z rąk Serbów.
Czy nie mogą, jak inni, uciec z Kosowa?
Kosowo jest okrążone. Wszędzie czołgi i policja. Sytuacja bez wyjścia. Albańczycy zostali postawieni pod ścianą. Kosowo opuszczają głównie kobiety, dzieci i starcy. Serbowie cofają z granicy wielu młodych mężczyzn albo każą płacić od 8 do 20 tysięcy marek.
Niełatwo dotrzeć do pozycji UCK. Łatwo wpaść w ręce Serbów. Oddziały są rozproszone, słabo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta