Ludzie rzeki
Ludzie rzeki
/teksty/magazyn_990702/magazyn_a_1-1.F.gif">
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Jest to opowieść o niezwykłej rzece i ludziach, którzy nad nią żyją. Krutynia to na Mazurach jedno ze słów magicznych. Synonim oddalenia, wyciszenia, natury. Rzeka ma sto i pół kilometra długości. Płynie między jeziorami i lasami potężnej niegdyś Puszczy Jansborskiej. Omywa miejsca, które pamiętają Jaćwingów i Galindów, rycerzy krzyżowych i filiponów, czyli staroobrzędowców, mazurskiego poetę Michała Kajkę i polskiego pisarza Melchiora Wańkowicza.
Jej źródeł trzeba szukać w zarośniętym trzcinami północnym krańcu Jeziora Warpuńskiego. Tutaj nie dociera prawie nikt. Życie Krutyni zaczyna się w Sorkwitach.
Traktory odjechały
Emil Gwóźdź od dwudziestu lat kieruje stanicą wodną PTTK w Sorkwitach pod Mrągowem.
W ewangelickim kościółku stojącym na uboczu wsi malowany, lipowy anioł szybuje nad wiernymi, podwieszony do powały. Niewielu obcych, którzy przyjeżdżają do Sorkwit, zna lipowego anioła. Niewielu wie, że nazwa wsi wywodzi się z języka pruskiego i oznacza "miejsce wartownika".
Ludzie odwiedzają Sorkwity, bo tutaj, od pięćdziesięciu lat, zaczyna się spływ rzeką, o której czytali, słyszeli, śnili, którą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta