Białe rzodkiewki
Z doktorem Witoldem Skowrońskim, wiceprezesem Stowarzyszenia Tłumaczy Polskich, członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Tłumaczy Konferencyjnych w Genewie, rozmawia Piotr Gajdziński
Białe rzodkiewki
ZDJĘCIE (c) MARIUSZ FORECKI / TAMTAM
ZNAJOMA STARAŁA SIĘ O PRACĘ W MAROKU I WYSŁAŁA DO TAMTEJSZEGO ministerstwa dokumenty przełożone na język francuski przez tłumacza przysięgłego. W Polsce pracowała jako kierownik odwiertu w firmie poszukującej ropy, więc w jej francuskim życiorysie znalazła się informacja, że była "kierownikiem dziury". Nieco frywolne, nie sądzi pan?
- Takie lapsusy oczywiście nie powinny się zdarzać, ale to tylko dowodzi, że pracy tłumaczy podejmują się ludzie, którzy nimi nie są. W Polsce, ale nie tylko, panuje przekonanie, że jeśli ktoś zna przynajmniej dwa języki, może pełnić funkcję tłumacza. Przytoczony przez pana przykład jest najlepszym dowodem, że to nieprawda.
Lubi pan powtarzać, że perfekcyjna znajomość języka jest w tym zawodzie warunkiem koniecznym, ale nie wystarczającym. Mówi pan, że trzeba mieć jeszcze "to coś". Czyli co?
- Nazywamy to darem bożym albo talentem. Człowiek przychodzi na świat obdarzony predyspozycjami do wykonywania pewnych zawodów. To znakomicie widać w zawodach artystycznych, a do nich, moim zdaniem, zalicza się także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta