Ambasador
Ambasador
Bez jego pracy i talentu dyplomatycznego nie udałoby się przełamać oporów w administracji Clintona wobec rozszerzenia NATO. Nie byłoby też możliwe zdobycie tak przygniatającej większości w Senacie. Ambasador opatrznościowy. Klejnot - mówi o Jerzym Koźmińskim Jan Nowak-Jeziorański
~Był najlepszym polskim ambasadorem w Waszyngtonie od 1918 roku - tak ocenia go profesor Zbigniew Brzeziński.
~Mózg. I saper rozbrajający miny podkładane pod rozszerzanie NATO - mówi Tomasz Lis, waszyngtoński korespondent TVP w okresie, gdy toczyła się batalia o członkostwo.
~Był moją prawą ręką - wspomina Leszek Balcerowicz czas, gdy zaczynał wprowadzać swój plan.
~Postać rzadkiej wybitności - podkreśla Jan Maria Rokita, który wraz z nim i Tadeuszem Syryjczykiem należał do najbliższych współpracowników premier Hanny Suchockiej.
Dwa lata temu "Rzeczpospolita" uznała go za najlepszego urzędnika państwowego roku 1998, przyznając nagrodę imienia Andrzeja Bączkowskiego.
Kiedy Bill Clinton zobaczył go na waszyngtońskiej imprezie milenijnej, już z daleka zawołał: "O, mój ulubiony ambasador", podszedł i zrobił "niedźwiedzia" - opowiadają świadkowie.
~Zapytałem kiedyś wysokiego amerykańskiego dygnitarza, czym Jerzy Koźmiński...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta