Tchnąć poezję w cztery nogi
Tchnąć poezję w cztery nogi
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Rz.: Pani ojciec, Andrzej Szczepkowski, powiedział kiedyś: "Aktorstwo to zawód na pograniczu kapłaństwa i małpiarstwa. Czyste kapłaństwo - nie do zniesienia, czyste małpiarstwo - nie do przyjęcia". Podziela pani ten pogląd?
Joanna Szczepkowska: Zwykle podzielam poglądy mojego ojca, ale w tym przypadku byłabym ostrożna. Sztuka jest nieprzewidywalna, dlatego też nie należy chyba niczego przekreślać - kapłaństwa i małpiarstwa też. Jeśli ktoś ma siłę kapłana, powinien nim zostać, a małpiarz niech bawi tych, których małpy śmieszą.
A pani?
Czy czuję się kapłanem, czy błaznem? Pośrodku tych dwóch skrajności jest coś takiego, jak rzemieślnik. Niestety nie mam temperamentu rzemieślnika. Gdybym miała zrobić stół, nie spałabym po nocach, myśląc, jak w cztery nogi tchnąć trochę poezji. Od teatru też oczekuję innego wymiaru i można powiedzieć, że jest to rodzaj misji. Oczywiście nie chodzi o to, że teatr ma być bezustannie wzniosły. Każdy świat, nawet brutalny, można pokazać w wymiarze poezji.
W recitalach sporo mówi pani o lękach dzieciństwa, w wywiadach zaś podkreśla, że to dzieciństwo było beztroskie i zawsze czuła się pani ukochanym dzieckiem. Która z tych wersji jest...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta