Sierpniowy wysyp agentów
"Sierpniowy wysyp agentów"
Byli agenci wywiadu w życiu publicznym kraju - to mogłoby być nawet ciekawe ("Sierpniowy wysyp agentów", "Rz" nr 202, 30.08.2002 r.). Taka mała plejada byłych Bondów w urzędach mogłaby nam podnieść poziom publicznej inteligencji. Przecież agent to nie jest głupi facet. To ktoś dwa razy mądrzejszy od swojego szefa. Niestety, w PRL wszystko stało na głowie. Agenci to były ostatnie osły. Szpiegowaniem zajmowało się całe społeczeństwo. To ono robiło władzę w konia, utrzymywało kontakty z całym światem i świetnie rozumiało to, czego najlepsi spece tajnej policji nigdy nie byli w stanie zrozumieć. Tak więc na byłych agentów PRL nie możemy liczyć. To typy opóźnione w działaniu, myśleniu i ujawnianiu się. Cała nadzieja znowu w pułkowniku Kuklińskim. On jeden umiał powiedzieć, gdzie trzeba, to, cośmy wiedzieli wszyscy.
Krzysztof Mądel SJ, Kraków