Wolni ludzie bez domu
Kloszardzi w Nowym Jorku
Wolni ludzie bez domu
Wysoki, tęgi mężczyzna wsparty o wózek, w którym mieścił się chyba cały jego dobytek, gwałtownie zaoponował, gdy spostrzegł skierowany w swą stronę obiektyw aparatu fotograficznego. Gniewny krzyk rozniósł się po pustawym, jak zwykle w sobotnie poranki, Times Square -- sercu Manhattanu. Bezdomni w Nowym Jorku nie lubią, kiedy robi się im zdjęcia. Nie są przecież zwierzętami w zoo.
W styczniu ubiegłego roku temperatura w Nowym Jorku spadła poniżej minus 15 stopni Celsjusza. Mróz spowodował ofiary śmiertelne. Miejskie przytułki dla bezdomnych zapełniły się, choć w wielu z nich -- jak pisała prasa -- równie łatwo jak na dworze można było nabawić się zapalenia płuc. Schronieniem dla kloszardów stały się wagony i tunele metra, w różnych miejscach powstawały osady skleconych naprędce domostw, jedna z nich znajdowała się na 42 Ulicy, w pobliżu siedziby Organizacji Narodów Zjednoczonych. W niektórych z tych osiedli -- twierdziły gazety -- był prąd i kanalizacja, niektórzy mieszkańcy mieli telewizory, wideo i grzejniki.
-- Nowy Jork jest jedynym dużym miastem amerykańskim, gdzie bezdomni mogą liczyć na bezwarunkową gwarancję schronienia -- mówi Michael Harris z Koalicji na Rzecz Bezdomnych (Coalition for the Homeless) . Mimo to pokaźna liczba bezdomnych za...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta