W języku czarnej baśni
W języku czarnej baśni
Leszek Miller opisywał w sobotę charakter swoich kontaktów z Lwem Rywinem
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Moje nazwisko bez żadnych podstaw zostało wplątane w absurdalną i kłamliwą opowieść o wysyłaniu Lwa Rywina do Agory - mówił Leszek Miller. Uznał, że przy okazji afery "wykreowano fałszywy obraz Polski, jako kraju, w którym korupcja sięgnęła najwyższych organów władzy".
Minutę przed dziewiątą w sobotę kawalkada czarnych BMW podjechała pod główne wejście Sejmu. Premier w towarzystwie rzecznika rządu Michała Tobera ruszył w stronę Sali Kolumnowej.
Miller podszedł do członków komisji śledczej. Przywitał się z każdym. Potem uciął z posłami krótką pogawędkę. Był uśmiechnięty, wyglądał na rozluźnionego. Tak zaczynał się setny dzień prac komisji śledczej, która przesłuchiwała w sobotę świadka numer 21.
Bez aluzji i luźnych hipotez
Premier zaczął zeznania od prawie dwugodzinnego oświadczenia. - Bez dostatecznego uzasadnienia i udokumentowania, wykreowano w związku z tą sprawą fałszywy obraz Polski, obraz kraju, w którym korupcja sięgnęła najwyższych organów władzy publicznej - powiedział na wstępie. Mówił, że przy okazji afery...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta