Przeprosiny to za mało
To jej odpowiedź na nerwowe reakcje rynków finansowych, spowodowane protestami ulicznymi i pogłoskami o możliwym zamachu stanu.
Kryzys na Filipinach wybuchł po opublikowaniu nagrania, z którego wynika, że w 2004 r. pani prezydent sfałszowała (lub próbowała sfałszować) wyniki wyborów. Ubiegająca się o reelekcję pani Arroyo dzwoniła do komisji wyborczych i żądała, by jej przewaga nad rywalem - Fernando Poe, została utrzymana.
W ubiegłym tygodniu przeprosiła za ten "błąd", ale uważa, że wszczęta przez parlament procedura zmierzająca do odsunięcia jej od władzy to "strata czasu".
- Skoro jest to jedyna droga do położenia kresu oszczerstwom i demagogii politycznej, przychylamy się do decyzji przewodniczącego Izby Reprezentantów - oświadczył rzecznik pani Arroyo.
mt-o, afp