Ubolewamy, ale nie przepraszamy
Wielu Japończyków nie chce pamiętać o zbrodniach popełnionych w krajach azjatyckich przez armię cesarską
Ubolewamy, ale nie przepraszamy
Stanisław Grzymski
Ponad tysiąc południowych Koreańczyków demonstrowało w piątek przed gmachem japońskiej ambasady w Seulu, paląc flagi oraz kukły czołowych polityków Japonii, m. in. byłego premiera Noboru Takeshity, byłego szefa dyplomacji Michio Watanabe i byłego ministra sprawiedliwości Seisuke Okuno. Wspomniani politycy twierdzą, iż ich kraj nie jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne popełnione na narodach azjatyckich przed drugą wojną światową i w czasie jej trwania. Michio Watanabe nazwał nawet japońską aneksję Korei w 1910 roku "aktem przyjacielskim". Demonstranci domagali się od Tokio oficjalnych przeprosin za krzywdy, jakie cesarstwo Nipponu wyrządziło Koreańczykom i innym Azjatom.
"Nie byliśmy jedynymi agresorami"
Władze w Tokio oczekują, iż państwa azjatyckie okupowane przez armię cesarską w latach 1937 -- 1945 ostatecznie wybaczą Japonii doznane krzywdy. Izba Niższa parlamentu uchwaliła w piątek kontrowersyjną rezolucję wyrażającą ubolewanie z powodu cierpień zadanych w przeszłości przez Japonię wielu narodom kontynentu. "Liczymy na zrozumienie państw azjatyckich" -- powiedział rzecznik rządu Kozo Igaraszi na konferencji prasowej.
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta