Andrzej Łozowski
Nie ma dziś takich dziennikarzy, nie tylko sportowych. Takich, którzy pilnują w swoich i cudzych tekstach dystansu do opisywanych zdarzeń, którzy chcą, by mądrze patrzeć na życie, którzy widzą wartość w formie wypowiedzi, w wyrafinowanym tytule, w błysku puenty, którzy pisząc subtelnie, czasem z lekką ironią, przekazują mimochodem swoje widzenie świata. W jego świecie nie było miejsca na pośpieszne pustosłowie, banał i szarzyznę myśli. "A propos", "Kartka petitem", "Wolnym krokiem" to były jego znaki rozpoznawcze. W nich przekazywał najpełniej swoje moralizatorskie widzenie sportu. Długie rozmowy przy kawie, w których sport był tylko pretekstem, dla wielu z nas pozostały najważniejszą nauką. Był z nami 23 lata.
Walczył z chorobą nowotworową od kilku lat.
k. r.