Zerwać gruszki z wierzby
Państwo nie jest dobrem samym w sobie. Gdy raz po raz w historii państwo i władzę polityczną mniej lub bardziej ubóstwiono, prowadziło to na manowce całe kraje i narody. Niebezpieczeństwo to wciąż istnieje. Zarówno w łagodnej formie skłonności etatystycznych, przypisujących państwu zbyt dużą rolę w rozwiązywaniu problemów społecznych, jak i w formie ostrzejszej, gdy dobru państwa podporządkowuje się wartości znacznie od niego ważniejsze.
Tymczasem państwo to po prostu narzędzie. Konieczne, ale zbyt łatwo nadużywane. Ma służyć narodom i społeczeństwom do rozwiązywania tylko tych problemów, nad którymi nie da się zapanować w ramach innych struktur społecznego życia, takich jak rodzina, lokalna wspólnota, społeczność ożywiana wspólnymi wartościami duchowymi, na przykład religijnymi, grupa obywateli organizujących się w odpowiedzi na wyzwania, które ich dotyczą. A także prywatne przedsiębiorstwo. Takie widzenie państwa wiąże się ściśle z tzw. zasadą pomocniczości, sformułowaną przede wszystkim na podstawie nauczania społecznego Kościoła katolickiego, a dziś dość powszechnie przyjętą w europejskim myśleniu politycznym.
Powyższe podejście do państwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)