Między zdradą a wiernością
Nieustające wciąż komentarze do sytuacji wywołanej sprawą arcybiskupa Wielgusa utwierdzają mnie w przeświadczeniu, jakie miałam od dawna, o szczególnie stygmatyzującym działaniu winy, jaką jest zdrada. Przed rozwinięciem tej myśli trzeba uczynić kilka zastrzeżeń związanych z miejscem i czasem, jakich ona dotyczy.
Po pierwsze więc, zdrada jest odczuwana jako wina szczególnie ciężka w Polsce, przez Polaków, łatwiej skłonnych wybaczyć, a nawet zapomnieć, różne inne zgoła niepowszednie grzechy. Po drugie, dzieje się tak z powodu naszej historii, która w okresie niewoli wystawiała wielu Polaków na pokusę zdradzania - narodowych interesów przez współpracę z zaborcami, towarzyszy niepodległościowej konspiracji przed zaborcami - służby ojczyźnie za służalstwem zyskiwane zaszczyty i profity.
Lęk zdradyBolesne doświadczenia obecnej lustracji pokazały dotąd, że granica dzieląca zdradę od wierności, a choćby przyzwoitości, jest ciągle wyrazista (mimo że propaganda oraz edukacja ideologiczna PRL znacznie rozmyły kontury dobra i zła), a wrażliwość na przekraczanie tej granicy duża i powszechna.
Tymi czynnikami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta