Piknik zwany grillem
Mieszczanie mają szansę na kilka dni odzyskać słuch, węch i wzrok. Okaże się, że świat żyje sobie w swoim tempie, poza naszym zakładem pracy. Szumi, ćwierka, zarasta, kwitnie, pachnie i nie zwraca na nas uwagi. Ten największy pracoholik w historii.
Demokratyczny grillMieszczanie wylegają wypocząć na świeżym powietrzu. Dawno zapomnieli, że praca jest dla ludzi, a nie ludzie dla pracy. Nie mają wyboru, musieli zapomnieć. Dziwią się zapomnianemu wiatrowi, słońcu, chłodnemu wieczorowi, woni powietrza. Ciszy, skowronkowi w trzcinach, kosowi na drzewie. Może też kukułce. O rześkim poranku nie wspominam. W długi weekend nikt nie wstaje za wcześnie. Trzeba odpocząć. Za wszystkie czasy. Po pracy i szczególnie po wieczornym grillu, czyt. gryllu.
W oparach dymu i piwaGrill...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta