Zakochać się w Nowojorczykach
Lorin Maazel o pracy dyrygenta i Nowojorskich Filharmonikach, którzy 3 maja zagrają w Warszawie
Rz: Czy to prawda, że dyrygent tak jak wino: im starszy, tym lepszy?
Lorin Maazel : W moim wieku mogę się tylko cieszyć, słysząc takie opinie, a mając 77 lat, nie chciałbym autorytatywnie ich potwierdzać. Sam czuję się mądrzejszy, bogatszy, bardziej dojrzały i wydaje mi się, że dzięki temu moje interpretacje różnią się od tych sprzed lat.
Pamięta pan swój koncert z NBC Orchestra w 1941 roku? Miał pan wtedy 11 lat, zaprosił pana Arturo Toscanini.
To był jeden z letnich występów tej orkiestry, dyrygowałem uwerturą "Rienzi" Wagnera, symfonią Mozarta i jeszcze jakimś utworem włoskim. Toscanini był na próbie, potem podszedł do mnie i poklepawszy po plecach, powiedział: dobrze zrobione, chłopcze, niech Bóg cię błogosławi. Widziałem go wtedy pierwszy raz w życiu.
Czy dziś po latach wierzy pan, że cudowne dziecko rzeczywiście potrafi być dyrygentem?
Może pokazać to, co jest największym darem: talent. Dzieci mają też intuicję, podobną może do mistrzów malarstwa naiwnego, a także niezwykłą umiejętność prowadzenia muzycznej frazy, jakiej nie są w stanie osiągnąć dojrzali artyści. Ale muzyka to nie tylko malarstwo, to także poezja, matematyka, filozofia, tenis i narciarstwo. Tyle trzeba zgłębić dziedzin, by stanąć przed orkiestrą i, co najważniejsze,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta