Igrzyska za drutami
Igrzyska za drutami
23 lipca 1944 roku w oflagu Woldenberg II C rozpoczęła się olimpiada za drutami. Niektórzy widzowie mieli krzesełka, jak wszystko w obozie sklecone z byle czego. Atmosfera była podniosła, słońce paliło od rana. Flagę olimpijską, uszytą z prześcieradła i kolorowych szalików, przy fanfarze obozowych trębaczy wciągał na maszt marynarz Kozielski.
Wszyscy salutowali, nawet obecny na otwarciu niemiecki major. Zawodnicy defilowali w sześciu kolumnach. Startujących (466) było więcej niż zgłoszonych (369), bo wielu zapisało się do kilku konkurencji. Spodenki i koszulki – od Międzynarodowego Czerwonego Krzyża lub YMCA, czasem z prześcieradeł – miały z przodu emblematy klubów, a na plecach wymalowane farbą numery.
Na początek odbył się mecz piłkarski Wawelu ze Skrą, czyli klubu oficerskiego z jedyną drużyną szeregowych. Spotkanie oglądało 4 tysiące widzów, skończyło się 4:2 dla oficerów. Po południu zaczęła się lekkoatletyka. W biegu na 100 metrów wygrał podporucznik SprężykWidawski. Spiker przez tubę z wiadra po buraczanej marmoladzie podał czas zwycięzcy – 11,5 sekundy. Na mistrzostwach Polski w 1939 roku zwycięzca miał czas 10,9 s, więc zabrzmiały oklaski. – Wynik jest o pół sekundy lepszy od czasu z pierwszych igrzysk nowożytnych, ale ponad sekundę gorszy od Owensa z 1936 roku – żartowano.
Wieczorem, po zamknięciu baraków, siedzący na trzypiętrowym łóżku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta