Ich troje
Stetryczały, a może nawet doszczętnie skorumpowany Chirac, mocny tylko w słowach, ale niezdolny do realizowania politycznych reform Schröder i śmiertelnie zraniony, krwawiący publicznie Blair - tak wyglądała czołówka polityków Europy jeszcze półtora roku temu. Dziś to już historia. Francją rządzi prezydent, z którego każdego gestu i słowa bije energia i determinacja, Niemcami kieruje sprawna, silna negocjatorka bijąca rekordy popularności w kraju, a od środy na Downing Street pod nr 10 przeprowadził się polityk, o którego planach co prawda niewiele wiadomo, ale jasne jest przynajmniej, że to nie on wprowadził Wielką Brytanię w bagno Iraku. Czyli mamy pozytywny impuls dla Europy, świeżą krew, nowe otwarcie, silne przywództwo i tak dalej. Było źle, ale teraz będzie lepiej...
Tak chcieliby interpretować zmianę władzy w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii zwolennicy silnej, świadomej swoich celów Europy. Pojawienie się bardziej wyrazistych i mniej obciążonych przeszłością polityków wcale nie musi jednak oznaczać łagodniejszej, mniej konfrontacyjnej polityki. Przeciwnie, obecność w czołówce Europy zdeterminowanych i popularnych liderów zapowiada, że nowy polityczny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta