Minus 50, nasza zimka przyszła
Sucho, bezwietrznie i przeraźliwie zimno, nawet do minus 70 st. C – to zagubiona na północno-wschodnich krańcach Rosji Jakucja
Polakom Syberia długo jeszcze będzie się kojarzyć z carskimi, a potem stalinowskimi, zsyłkami. Ale tamtejsza sroga zima od niedawna staje się też jedną z atrakcji turystycznych. Coraz więcej podróżników ściąga do Jakucji i do stolicy światowego chłodu – Ojmiakonu, by się przekonać, jak to jest w ekstremalnych warunkach. To, co dla nich jest przygodą, dla żyjących tam ludzi stanowi codzienność. Co więcej, niektórzy z mieszkańców republiki, zmęczeni kontynentalnymi upałami (do 30 stopni!), wręcz czekają na pierwsze mrozy, mówiąc pieszczotliwie: – Kyhymmyt barahsan kelle, czyli: Przyszła nasza dobra zimka. Lubią ją.
Zatrzymać ciepło
Do stolicy republiki Jakucka można dotrzeć samolotem z Moskwy, Krasnojarska lub Nowosybirska albo samochodem z Ałdanu, najdalej na północ wysuniętej miejscowości, do której dociera kolej. Jakuck jest ostatnim dużym miastem na północno-wschodnich rubieżach Federacji Rosyjskiej. Dalej rozciągają się już tylko góry, za którymi leżą pustkowia tundry.
Zima zaczyna się tu bardzo wcześnie. Już we wrześniu. Kończy późno. Dopiero w maju. Śnieg pojawia się w Jakucku już na przełomie września i października. Temperatura spada do kilku stopni poniżej zera. Będzie tak spadać przez następnych pięć miesięcy, tygodniami balansując w okolicy minus 50 stopni. Dopiero w marcu słupek termometru niechętnie i z ociąganiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta