Nasza waluta odrabia straty ze środy
Złoty odzyskał nieco siły. Ale jest to raczej zasługa nastrojów panujących na świecie, a nie wydarzeń w kraju. Wczoraj po południu euro kosztowało 3,6 zł, a dolar 2,44 zł. Analitycy wskazują, że w czwartek umacniało się wiele walut rynków wschodzących.
Nastroje na rynkach walutowych, podobnie jak na giełdach, uzależnione są od publikacji danych makroekonomicznych w USA. Kiedy w środę okazało się, że amerykański przemysł w grudniu wszedł w recesję, indeksy giełdowe zaczęły tracić, a za nimi waluty. Z kolei wczoraj comiesięczne badanie firmy ADP pokazało, że w grudniu amerykańskie firmy stworzyły 44 tys. nowych miejsc pracy, nieco więcej od oczekiwań. I nastroje od razu się poprawiły.
W nadchodzących dniach, a nawet tygodniach, takie wahania mogą się powtarzać. Wprawdzie w styczniu Rada Polityki Pieniężnej podniesie prawdopodobnie stopy procentowe, ale raczej nie będzie to impuls wspierający polską walutę. Podwyżka została już zdyskontowana. Większe znaczenie może mieć przyszłotygodniowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, a także zaplanowane na koniec stycznia posiedzenie Fed. Wczoraj umocniły się również polskie obligacje, odrabiając środowe straty. Ich rentowność spadła o 0,03 pkt proc.