Marina, Marina, Marina
Z dwóch największych XVI-wiecznych konkwistadorów hiszpańskich Hernán Cortés wydaje mi się sympatyczniejszy.
Wiem, równi są w okrucieństwie, zdzierstwie i fanatycznej wierze oraz desperackiej odwadze. Czyny obu są wprost niesłychane, niewiarygodne: jakby nieurodzajna Hiszpania wypluła na Nowy Świat ludzi z żelaza, a czoła ich były miedziane. Obaj byli też wybrańcami bogów. Bóg chrześcijan wspomagał ich na równi z bóstwami prekolumbijskimi; Quatzalcoatlem i Virakochą. Cortés i Pizarro – bracia w niewiarygodnym szczęściu, krwi i złocie.
Ale jest pewna różnica, bo Cortés, mimo wszystkich zbrodni wciąż usiłuje pozostać hidalgiem-dżentelmenem; Pizarro zawsze jest żołdakiem wręcz modelowym – od pięt do czuba. Zdobywca Meksyku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta